Wychodzi szydło z worka
Następny komunikat za 2013
Poprzedni komunikat za 2011
Proszę. Niby poprawa - "
skok"
z 18 na 19%. Jeśli jednak uwzględnić niezamknięte zlecenia na kontach
klienckich robi się z tego 7%. No ... proszę, coraz bliżej "
mitycznych" jedynie 5% zarabiających. Moje wychodzi na wierzch?
Co teraz powiedzą "
obrońcy"
forexu zachwycający się po poprzednim komunikacie, że aż 18%
zarabiających. Teraz okazuje się, że 18% to były jednak dane mocno
przesadzone.
Tu
chyba nikt nie ma interesu aby powiedzieć Wam całą prawdę. Jak
przykładowo ktoś stracił pieniądze i nie miał środków na ponowne zasilenie rachunku to jego
konto jako nieaktywne mogło nie być uwzględnione.
natrix natrix Lipiec 03, 2013, 07:09:29 am
Uleganie psikusom
Nie mówię, że nie masz racji, jednak...
Na forum zamieściłaś taki mądry ciekawy dokument do poczytania na temat błędów poznawczych i logicznych Na stronie 21 czytam:
"Efekt polaryzacji. Zjawisko polaryzacji poglądów pojawia się, gdy zwolennicy jakiejś idei bezkrytycznie akceptują wszelkie dane potwierdzające ją i krytycznie podchodzą do wszystkich danych stojących z nią w sprzeczności. Powoduje to, że taki sam zestaw danych może być użyty zarówno przez zwolenników jak i przeciwników danego poglądu do dalszego utwierdzenia się w swoich przekonaniach. W przypadku jakiegoś sporu przestawienie takich danych prowadzi do zaostrzenia opinii i oddalenia punktów widzenia dwóch stron."
Jeśli
nie jesteś maszyną cyfrową, to prawdopodobieństwo, że w mniejszym lub
większym stopniu ulegasz psikusom jakie serwuje zdolność poznawcza
człowieka jest stu procentowe.Co by nie powiedzieć, to 7%
zrealizowało zyski. Na podstawie jakich dowodów twierdzisz z takim
przekonaniem, że co roku nie są to ci sami klienci DM? Bo nawet choćby
tylko jedna osoba na świecie miała regularne zyski na fx, to jak to
wytłumaczyć? Szklana kula, czy dowód na to, że rynek jest jednak w
pewnym stopniu przewidywalny = fx to nie hazard? Wiem, wiem... Przecież nikt nie zarabia regularnie na fx, skoro nikogo takiego nie znasz - nie ma pewniejszego dowodu.
Lipiec 03, 2013, 08:46:18 pm
Własne przemyślenia
Cieszę się, że coraz dokładniej wczytujesz się w forum. Taki jest jego
cel - pobudzić do własnych przemyśleń. Poczytaj tu, poczytaj gdzie
indziej. Nie musisz we wszystko wierzyć no bo tak i kropka. Wypracuj
własny pogląd.
To jest forum dla osób, które mają pewne
wątpliwości i już. Jak ktoś jest przekonany na amen nic tu po nim.
Dyskusja z taką osobą nie ma sensu tym bardziej, że jej poziom szybko
będzie leciał w dół. Teorie spiskowe i takie tam ... wiesz.
Cieszę się też, że Twoje wpisy stają się coraz ciekawsze. Wykorzystujesz szansę.
Na zestaw błędów poznawczych i logicznych nikt nie jest w pełni "
uodporniony". Nawet ja.
Świat nie jest ani dobry ani zły. My takim go czynimy.
Agnostycyzm (nie
mylić z
gnostycyzmem) zakłada, że nie ma możliwości pełnego poznania
rzeczywistości.
Na chłopski rozumek
Gdyby
wygrywali stale Ci sami to po co Ci wchodzić na forex. Bardzo mała
szansa na przedarcie się do tej puli. Kto nowy by w to grał gdyby nie
miał szansy z założenia nic wygrać?
Prosty eksperyment myślowy.
Skrajny, aby od razu skojarzyć o co chodzi. Powiedzmy, że na świecie
pojawił się gracz Obstawiacz. Co obstawi to wygra. Wchodzi do kasyna. Co
obstawi wygrywa. Ile potrzeba czasu aby nakrył kirem wszystkie stoły ?
Wychodzi. Idzie do kolejnego kasyna i kolejnego, aż do ostatniego.
Wszystkie kasyna zostają zmuszone do zamknięcia.
Czy może
istnieć choćby jeden gracz, który posiadł przewagę nad kasynem? Mniejsza
o to czy to będzie kasyno stacjonarne czy zainstalowane w internecie w
postaci forexowej platformy.
Jeśli coś niejasne. Powiedzmy, że
Obstawiacz z nudów publikuje w internecie co obstawić. Wszyscy mogą z
tego skorzystać. Wszyscy w kasynie obstawiają to samo. Jaki musi być
matematyczny model gry aby była odporna na pojawienie się zaledwie
pojedynczego Obstawiacza?
Skoro kasyna istnieją to znaczy, że nie istnieje nawet jeden gracz posiadający nad nimi stałą przewagę. Tym samym gracz, który posiądzie przewagę nad brokerami utopi
wszystkich. Zwłaszcza, że są to małe firmy z relatywnie niewielkimi
kapitałami.
Dla porównania:
Forex - gra o ujemnej sumie wygranych czy piramida finansowa?
natrix natrix Lipiec 04, 2013, 12:16:41 am
Pierwsza wpadka
Szczerze powiedziawszy, to jestem nieco skołowany. Nie tyle
prezentowanym przez ciebie punktem widzenia, co w ogóle. W twoich
postach znalazłem odpowiedzi na sporo pytań, które od dłuższego czasu
nie dawały mi spokoju. Ot, choćby kwestia lewar=pożyczka i brak
rozwinięcia tego tematu na umowie z brokerem - już samo to daje do
myślenia, a takich zagwostek jest więcej. A przy okazji, pytałaś może
bezpośrednio u brokera jak on to widzi?
Gdybym na początku
lutego trafił na twoje forum, to przy każdej wypowiedzi przyklaskiwałbym
rękami i nogami, że wszystko prawda. Jednak w marcu przeprowadziłem
pewne "prace modernizacyjne" w podejściu do "sposobu obstawiania
przyszłego kursu". Głównie chodziło o całkowite odejście od AT, bo
rzeczywiście można tu mówić o czystym hazardzie. Może dlatego wszelkie
kursy i szkolenia oferowane przez brokerów promują AT? To znaczy, żeby
zwracać uwagę graczy na szukanie rozwiązań forexowego szyfru tam, gdzie
ich nie ma. To jak u iluzjonistów - trzeba odwrócić uwagę widzów od
miejsc na scenie, w których dzieje się "prawdziwa magia".
Mniejsza o
to. W każdym razie po pierwszej wpadce (strata 30%) postanowiłem raz
jeszcze spróbować, ale podgryzając temat z zupełnie innej strony.
Najpierw dosyć krótko, bo niecały miesiąc na demo i trzy miesiące na
realu. Cały czas z satysfakcjonującymi mnie wynikami. Leci czwarty
miesiąc i zaczynam dostrzegać ewentualne słabe punkty strategii. Przy
obecnej zmienności wykorzystywanych przeze mnie instrumentów wszystko
gra, ale jeśli coś się zmieni, to może mi się to odbić czkawką, jeśli
nie zareaguję w porę.
Zmierzam do tego, że dopóki na moim
koncie przybywa złotówek, to będę trwał w opozycji względem niektórych
twoich poglądów. Jak kapitał zacznie się kurczyć, to zacznę przytakiwać. Właściwie,
obydwa scenariusze mi nie pasują. Ani ten, że nikt nie zarabia na fx,
ani ten, że ktoś doi regularnie brokera. To drugie, to z powodu, który
opisujesz (gracz - co obstawi to wygrywa), ale i tu mam pewną koncepcję
(trochę spiskową), jak broker to rozwiązuje.
Poznałem kiedyś
kolesia, który parał się naganianiem klientów na grę w "trzy kubki" na
targowiskach w różnych miejscowościach (nigdy tam, skąd byli członkowie
ekipy organizującej grę).
Odgrywał rolę przypadkowego przechodnia,
który chciał zagrać. Prezentował w ten sposób jak to łatwo się wygrywa.
Po kilku rundach dziękował za grę i odchodził zadowolony z niby wygraną
kasą. Po takim pokazie, autentyczni chętni na grę stali już w kolejce.
Koleś od kręcenia kubkami, kręcił nimi na tyle wprawnie, że teoretycznie
nie dało się nic wygrać. W praktyce jednak, trafiali się ludzie, którzy
coś tam ugrywali i tu organizatorzy uruchamiali pewien mechanizm.
Mianowicie,
gracz, który wygrał i odeszedł od stolika natychmiast trafiał "na
celownik". Dwóch delikwentów łaziło za nim, aż gracz-wygrywacz oddalił
się w miejsce gdzie było mniej ludzi. Tu podchodzili do niego i
grzecznie prosili o zwrot wygranej. W razie odmowy, przestawali być
grzeczni.
Praktyka podchodząca pod poważny paragraf, ale
wydaje mi się, że brokerzy mogą mieć zestaw narzędzi skutecznie
uniemożliwiających odejście od stolika z grubą kasą (uwaga, znowu
spisek). Wyobrażam sobie takie na przykład warianty:
jeśli
skumulowany na koncie kapitał staje się niebezpiecznie wysoki, to nic
nie stoi na przeszkodzie, by jakiś haker włamał się na to konto i je
wyzerował składając serię stratnych zleceń - taki tam żartowniś (no, bo
gdyby przelał kasę na swoje konto, to trzeba by uruchomić organy
ścigania i szukać złodzieja), lub na ten przykład zerwanie połączenia
w jakimś krytycznym momencie - niech w tym czasie jeszcze przeskoczy SL
i po ptokach. Ewentualnie zablokowanie środków na koncie "bo coś tam".
Toteż
zawsze wyobrażałem sobie, że w razie opracowania strategii przynoszącej
w miarę regularny zysk, należałoby jak najszybciej wypłacić sumę, którą
włożyło się w ten interes na początku i potem nie kumulować dużych kwot
na koncie, lecz systematycznie wypłacać kwoty, które pozwolą pochwalić
się przed kolegami, ale które nie zrujnują brokera (w myśl zasady "nie
gryź ręki, która cię karmi). W takim układzie byłby wilk syty i owca
cała - gracz zarabia, a broker nie bankrutuje tylko chwali się wszem i
wobec, że ma klienta, który utrzymuje się z fx.
W wątku "kryterium kelly" wspominasz osobę Edwarda Thorp'a, pierwszy raz
o nim słyszę, ale czy to przypadkiem nie przykład "gracza obstawiacza -
pogromcy kasyna"? Ten hipotetyczny jedyny na świecie człowiek, który
dostrzegł lukę w założeniach kasyna? Owszem, jak piszesz, podniesiono
potem poprzeczkę do 4 tali kart w grze, ale do tego czasu patent na grę
był.
Osobiście jestem zdania, że podobnie może być na fx.
Wykres jako taki jest "do ogarnięcia" potrzeba tylko odpowiedniego
"Thorpa", który to zrobi. Inna rzecz, że broker z łatwością może
dorzucać dowolną ilość "kart" do gry, ale sam wykres jest w wielu
momentach przewidywalny. Wiele takich momentów zaobserwowałem przez
ostatnie 3-4 miesiące. Wiem, że to za któtko i mieści się być może w
zakresie błędu statystycznego, dlatego nie będę się upierał. Zresztą,
nie nazywam się Thorp Nawet na literę T się nie nazywam.
Gdyby
sam wykres+spread dawał brokerowi zysk, to po co jeszcze miałby sobie
zawracać głowę obmyślaniem sposobów na zadawanie z ukrycia ciosów
poniżej pasa? Może i wykres błądzi, ale chyba nie całkiem po omacku,
dlatego broker musi pomagać swojemu szczęściu.
Lipiec 04, 2013, 10:30:47 pm
1. Nie nie pytałam.
2. Najprawdopodobniej grasz jakimś rodzajem martyngału. Ta technika często wykorzystywana jest do "
produkowania"
cudownych wykresów wzrostu zysku. Zawsze znajdzie się jakiś okres gdy
to działa. I tylko ten okres jest pokazywany. Jesteś w okresie "
euforycznym" bo działa. Kiedy rynek opuści przewidziane przez Ciebie ramy tego nie wiesz. Na razie ciesz się radością sukcesu.
3.
Koncepcja, że ludzie przegrywają bo nie mają przeszkolenia jest
marketingowym wymysłem. W internecie masz masę szkoleń czy cudownych
sposobów na wygranie w kasynie czy w grach liczbowych. Naprawdę jest
tego bez liku. Jak można nauczyć się wygrywać w kasynie? Ktoś w to
wierzy. Ktoś się tym interesuje. Ktoś to wreszcie kupuje. To samo jest z forexem. Wystarczy wmówić, że tego można się nauczyć.
Tylko dlaczego nie ma w praktyce zarabiających starych doświadczonych,
przeszkolonych traderów? Powinni dominować. Twoi dziadkowie pykają na
forexie ?
4. Trzy kubki. Znam jednego przystojniaka. "
Chwalił" się, że stracił 4.000zł na kubkach. Chyba mówił prawdę bo był cały rozdygotany jak to na świeżo opowiadał...
5.
Model matematyczny jaki jest używany w grze zawiera w sobie zaszytą
przewagę leżącą po stronie organizującego. W skrócie sprowadza się ona
do tego, że suma wypłat dla wygrywających zawsze jest mniejsza od sumy
wpłat. W przypadku forexu nazywają ją spread. Sam spread powinien
wystarczyć do tego aby broker zarabiał. Spread tłoczy pieniądze z
rachunków klientów na rachunek brokera. Nie wyczerpuje to oczywiście
wszystkich możliwości brokera. Nie musi on jednak "
oszukiwać"
tak samo jak kasyno nie musi bujać stołem do ruletki aby zarabiać. Po co? Obstawiający sami przepychają pieniądze w stronę organizatora.
6.
Rzeczywiście w pewnym wywiadzie dyrektor pewnego domu brokerskiego
chwalił się, że mają... aż jednego klienta, który systematycznie
zarabia. Niestety nie podam źródła bo nie pamiętam.
7. Wracając
do gracza Obstawiacza. Do tej pory nie był brany pod uwagę czynnik
regulaminowy jakże ważny na forexie. Podam prosty przykład. Powiedzmy
Obstawiacz udostępnił w internecie co podanie w kumulacji gry liczbowej.
Wszyscy to obstawili i wszyscy trafili. Jaka wygrana przypadnie na
każdego wygrywającego? Tu "
niespodziajka". Będzie to z grubsza
połowa stawki zakładu czyli strata. Na to pozwala regulamin. Rozumiesz.
Z grubsza połowę kasy i tak zgarnie organizator.
Wszyscy trafili, ale zarobił tylko organizator. To samo dotyczy forexu.
Broker nie powinien mieć prawa do kwotowania. Jednak regulaminowo sobie
takie prawo gwarantuje może nie na wprost, ale wychodzi na to samo.
8.
Pojawienie się forexowego Thorp'a niczego nie gwarantuje. Ostatecznie
Thorp nie uzyskał trwałej przewagi nad kasynem. Brokerzy wprowadzą
zmiany aby zachować przewagę i tyle. Gra w ruletkę też się zmieniała.
Kluczowym pomysłem było tu wprowadzenie na kole "
zera", a za oceanem nawet dwóch. To była linia obrony przez "
cwaniakami", którzy zaczęli stosować martyngał. Martyngał to pomysł kiepski, ale kasyna się nie cackały.
Marcin_Daytrader Lipiec 21, 2013, 02:23:12 pm
Regularne zarabianie
Podoba mi sie wyjasnienie 'ludzie sami pchaja kase w strone brokera'.
Tak jest w istocie. W praktyce nie ma znaczenia co robi wewnatrz broker
dopoki uczciwie kwotuje i uczciwie wyplaca kase. Takie podejscie jednak
daje szerokie pole do naduzyc. Nawet bardzo uczciwy czlowiek czasem nie
ma wyjścia.
Brokerzy obecnie przewaznie maja dostep do rynku i sa w stanie zabezpieczac sie w miare na biezaco.
Obwinianie
brokerow o to, ze ludzie przegrywaja jest lekko smieszne. To tak jak by
mowic, ze pistolety strzelaja do ludzi. Jednak przed wynalezieniem
broni palnej ludzie i tak zabijali sie na potege. Broker i jego
retoryka to reakcja na pewne potrzeby, na popyt. Inaczej brokerzy dawno
by juz splajtowali. Pieknie opisujesz
strategie wiekszego jelenia.
Przeczytalem ja ze szczerym rozbawieniem - oczywiscie nie neguje. I
teraz popatrz, biedny inwestor, stracil pieniadze, gielda go okradla i
oszukala.. a to przeciez on mial zarobic szukajac wiekszego jelenia i go
oskubac. Moralnosc kalego normalnie :-)
Co do regularnego
zarabiania, to temat jest bardzo zlozony. Byl przyklad carry tu na
forum, byl przyklad placacej dywidendy. A kwestia handlu zagranicznego i
dyskontowania popytu? Popyt na dane dobro nie musi wynikac wylacznie z
oprocentowani. A dlaczego firmy robia zapasy surowcow towarow? Dlaczego w
ogole zamawiaja w hurtowniach? Bo wierza, ze sprzedadza drozej. Jaka
jest wartosc komputera? W mendamarkt 2000, w internecie 1800, na allegro
1700. A za tydzien w mm bedzie obnizka 23%... cena wszystkiego jest
tylko umowna. To daje nam pole do popisu...
Paradoksalnie ludzie
nie zarabiaja regularnie, bo mysla tylko o kasie. Skupiaja sie na
kotlecie, a nie na sposobie jego przyrzadzenia. Chca szybko bo sa
glodni. Szukaja drog na skroty. Mcdonalds peka w szwach, inne knajpy tez
dobrze przeda. Ale tam sie wlasnie traci. Bo chcesz szybko, bo chcesz
efekt, nie interesuje Cie proces. Za to przeplacasz.
Zarabianie
regularnie to z pewnoscia nie jes zajmowanie pozycji regularnie. Przykra
sprawa ze trzba miec z pol banki, zeby wyzyc i kase zachowac. 5%
miesiecznie z marnej pensji nikogo nie urzadza, stad ryzyko kosmiczne i
ostatecznie straty.
Ilu ludzi siada do gieldy bez merytorycznego
przygotowania. Wydaje im sie ze obsluga komputera na poziomie instalacji
platformy oraz tydzien na demo i umiejetnosc znalezienia w internecie
kalendarza makro czynia ich wyjatkowymi inwestorami ktorzy zawojuja
rynki swiatowe ze swojego mieszkania w bloku.
Widze ze zanegowalas
juz bardzo wiele mitow i dogmatow tu na forum. Masz zatem drzwi uchylone
do budowania wlasnego pogladu na rynki, fundamentow dojrzalego
tradingu. Problem w tym, ze nie uporalas sie z watpliwosciami a to ujma
dla determinacji. Zostan profesjonalistka i sama sobie odpowiedz na te
watpliwosci. Zycze Ci tego.
Lipiec 28, 2013, 12:29:16
Realna gospodarka
Przykład
z komputerem jest dobry. Trzeba go wytworzyć, dostarczyć i sprzedać.
Sprzedaż poniżej kosztów oznacza stratę. Komputer istnieje fizycznie. Są
w niego zaangażowane zasoby jak i ludzie.
"
Ściema" z
forexem polega na tym, że tam nie ma nic po drugiej stronie. Nie
kupujesz i nie sprzedajesz żadnej waluty. Niczego nie kontrolujesz. Nie
dostajesz żadnej dodatkowej kasy. Nie ma żadnego przemieszczenia towaru
czy usługi. Jest jedynie typowe dla hazardu stawianie zakładów o
przyszłe kursy. Reklamy forexowe to w zasadzie jeden wielki kit żeby nie
powiedzieć "
kłamstwo".
Na detalicznym forexie nie ma
żadnej giełdy. Co w takim razie obstawiasz - kursy z nieistniejącej
giełdy? Twoje zlecenia nie biorą udziału w ustalaniu kursu. Broker to
zwykła budka przyjmowania zakładów. Obstawiasz u buka. Gotowe kursy
broker dostaje z zewnątrz. Ty nawet nie masz możliwości sprawdzić co
dostał broker. Podstawowy "
przekręt" polega na tym, że broker nie musi się trzymać kursów, które otrzymuje. Może "
regulaminowo" zmieniać wyniki żeby nie powiedzieć "
ustawiać" kursy pod siebie. Takiego "
cyrku"
nie ma nawet na wyścigach konnych. Wynik gonitwy jest jednoznaczny. W
przypadku brokerów każdy może mieć inny kurs i wszystko jest ok. To jest
praktycznie "
przyzwolenie", żeby nie powiedzieć "
patent" na oskubanie ludzi z pieniędzy. Obstawiasz "w
ciemno", a każdy broker może twierdzić, że wygrał inny koń - podawać inny kurs. Genialne. I co przezabawne zgodne z prawem. Mało tego - każdego klienta broker może kwotować inaczej.
Skoro
Twoje zlecenie nie ma wpływu na kurs - nie bierze udziału w jego
ustalaniu to broker nie powinien mieć prawa do kwotowania - zmiany
podanych przez Ciebie w zakładzie parametrów. Na wyścigach konnych wiesz
z góry ile płacą. Na detalicznym forexie nie wiesz z góry jaki spread
przywali Ci broker czyli po jakim kursie zrealizuje zlecenie. Nie znasz z
góry ceny "
kuponu" i co na nim broker "
poprawi".
Przejdź
się po bankach (wystarczy po tych co mają konta forex) i sprawdź jak
często w ciągu dnia kwotują kursy w okienkach rzeczywistej wymiany walut
i to dla znacznie większych transakcji niż zawierane przeciętnie na
forexie. To Cię pewnie zaskoczy, ale może ze 3 razy w ciągu dnia bank
zmienia rzeczywiste kursy w tym dla obsługiwanych firm. Teraz niech Ci
to wyjaśnią skąd ta rozbieżność w częstotliwości kwotowania na
platformie forex i w okienku rzeczywistej wymiany walut. Co w takim
razie ciągle kwotuje Twój (bankowy) broker i to z niespotykaną w bankach
dokładnością, żeby nie powiedzieć "
fikcją".
Wracając
do Twojego przykładu forex jest jak sprzedawanie pistoletów z
instrukcją, że to nie zabija. Ludzie wierzą reklamom ... przystawiają do
głowy... Sprawdź jaką rzeczywistą stopę zwrotu wypracował broker.
Porównaj z tą z reklam ... Skoro jest tak łatwo to dlaczego broker tego
nie potrafi ?
Próba
uogólnienia może być taka. Jeśli instrument finansowy nie wiąże się z
koniecznością fizycznego rozliczenia transakcji - dostawą to jest to
czysty hazard. Samo "
obstawianie" w nieskończoność. Problem polega na tym,
że w pogoni za zyskiem giełdy tego typu instrumenty dopuściły do obrotu.
Owszem, niech sobie będą, ale w obrocie pozagiełdowym. Giełda nie
powinna konkurować z kasynem czy wręcz być przykrywką dla hazardu. No bo
o co tu chodzi ? Organizować hazard, a podatki płacić od giełdy?
Podaż i popyt
Jak
działa prawo popytu i podaży w kasynie to ja nie wiem. Czy to co
wypadnie zależy w jakiś sposób od tego co zostało obstawione.
Przykład z giełdy. Firma wyemitowała 20 mln akcji. Zakładów na zmianę ceny owych akcji można "
wyprodukować"
teoretycznie nieskończoną ilość, a praktycznie wielokrotnie więcej niż
wartość owej firmy. Robi się kpina z prawa podaży i popytu, żeby nie
powiedzieć fikcja.
Rynek instrumentów pochodnych jest w stanie wchłonąć każdą ilość pieniędzy. Jaka tu jest wycena? O co oparta? O "
handel powietrzem". Powiedzmy masz fabrykę komputerów i to Cię "
kosztuje".
Przy pomocy instrumentów pochodnych mogą z Ciebie zrobić bankruta i nie
muszą wyprodukować ani jednego komputera. Rynek instrumentów pochodnych
to jeden wielki zbiornik "
antyinfacyjny", żeby nie powiedzieć "
balon". Jak gąbka, może wchłonąć wszystko co schodzi z pras drukarskich (może też je napędzać).
Julia Sierpień 29, 2013, 02:41:53 am
Kontrakty walutowe
Pięknie napisane. Dlatego bogatsi i mądrzejsi nie grają na fx, ale np.
na kontraktach walutowych na CME, które są wystandaryzowanymi
instrumentami, w których handlu giełda tylko pośredniczy.
Niektórzy nawet na GPW coś kupują (jakieś mikrokontrakty na USD dostępne przez niektóre biura maklerskie).
A
pochodne to rzeczywiście można wystawić na wszystko i tak się robi, bo
coś z nadpłynnością kasy trzeba zrobić. Pocieszające jest tylko to, że w
przypadku krachu na większym rynku bazowym (np. obligacje USA) ta cała
nadbudówka pochodnych (i pochodnych z pochodnych do potęgi n-tej, bo tak
to się robi - instrument bazowy, pochodna, ubezpieczenie, potem
szatkowanie tych pochodnych po ryzyku i sprzedawanie jako instrumentów o
różnym ryzyku i różnych stopach zwrotu, potem kolejne manewry
finansowo-matematyczne) szybciutko (dni? godziny?) walnie i nawet FED
nie nadąży z drukowaniem. Niepocieszające jest to, że możemy po tym z
maczugami biegać.