Oficjalna waluta Nowej Zelandii oraz terytoriów zależnych od Nowej
Zelandii, względnie stowarzyszonych z NZ: Niue, Tokelau i Wysp Cooka, a
także antarktycznej dependencji Rossa, do której Nowa Zelandia rości
pretensje (zawieszone na czas obowiązywania Traktatu Antarktycznego) i
brytyjskiej kolonii Pitcairn. Wprowadzony 10 czerwca 1967, nowozelandzki
dolar dzieli się na 100 centów i zastąpił w obiegu nowozelandzkiego
funta, który dzielił się na 20 szylingów i 240 pensów. Skrót waluty:
NZD. Normalnie używa się oznaczenia $, ale gdy konieczne jest uniknięcie
możliwości pomyłki, używane jest oznaczenie NZ$ lub potoczna nazwa
"kiwi".
Monety
Pierwotnie
(w 1967 r.) wprowadzono do obiegu 6 monet o nominałach 1, 2, 5, 10, 20 i
50 centów. Monety o nominałach 1 i 2 centa zostały wycofane z obiegu 30
kwietnia 1990. 11 lutego 1991 wprowadzono do obiegu monety o nominałach
1 i 2 $. W listopadzie 2004 nowozelandzki bank centralny ogłosił
konsultacje w sprawie wycofania z obiegu monet o nominale 5 centów,
decyzja o wycofaniu została podjęta w marcu 2005. Wraz z wycofaniem z
obiegu monet 5 centowych zostaną wprowadzone nowe, mniejsze monety o
nominałach 10, 20 i 50 centów: nowe monety pojawiły się w obiegu 31
lipca 2006, obecne monety centowe zostały wycofane z obiegu 31
października 2006, ale zachowały swoją wartość nominalną i będą mogły
być wymieniane przez nieograniczony czas w siedzibie Reserve Bank of New
Zealand.
Na awersie monet umieszczany jest profil obecnie
panującej królowej Elżbiety II. Dotychczas używane były trzy wzory
profilu królowej: młoda do 1985 r., starsza w koronie w latach 1986-1998
i najstarsza od 1999 r. do teraz.
W listopadzie 1990 r., dla
uczczenia 150. rocznicy europejskiego osadnictwa na Nowej Zelandii,
wprowadzono do obiegu nową monetę o nominale 20 centów. Na rewersie tej
monety w miejsce poprzednio widniejącego tam kiwi umieszczono maoryską
rzeźbioną figurę, zwaną w języku maoryskim pukaki. Wzór ten został
zachowany na monecie 20-centowej po 2006 r.
Monety o nominale 10 centów z 1967 i 1969 r. miały na rewersie dodatkowo napis "one shilling". Od 1970 r. zrezygnowano z niego.
Banknot - Twenty dollars
Banknoty
Oryginalnie
wprowadzono do obiegu 6 banknotów o nominałach 1, 2, 5, 10, 20 i 100 $.
W tym czasie nie istniał banknot 50 $, został on wprowadzony do obiegu
dopiero w 1983 r. 16 kwietnia 1993 wycofano z obiegu banknoty o
nominałach 1 i 2 $. Od 1999 r. banknoty drukowane są na podłożu
polimerowym.
Ciekawostki
Nowa
Zelandia długo przygotowywała się do wymiany pieniędzy (od 1959 r.),
częścią procesu konsultacji był wybór nazwy nowego pieniądza. Jedną z
najdziwniejszych propozycji był zeal (od nazwy kraju, ale mający też
znaczenie w ang. "zapał, gorliwość").
Mimo wycofania z
obiegu monet 1-, 2- i 5-centowych, ceny nie muszą być wielokrotnością 10
centów. W przypadku płacenia gotówką sumę praktycznie zawsze zaokrągla
się do najbliższej całkowitej wielokrotności 10 centów (1, 2, 3 i 4
centa do zera, a 6, 7, 8 i 9 centa do 10 centów), polityka zaokrąglania
cen kończących się na 5 centów nie jest jednolita, w szczególności
kontrowersyjną decyzję podjęła nowozelandzka poczta, która zdecydowała
się na zaokrąglanie w górę swoich cen, w tym cen krajowych znaczków
pocztowych kosztujących 45 centów, co faktycznie oznaczało, że płacący
gotówką płacą za list krajowy zwykły o 5 centów więcej (obecnie opłata
została podniesiona do 50 centów). Płacący innymi środkami (czekiem,
kartą płatniczą, przelewem itp.) zawsze płacą dokładną sumę, bez
zaokrąglania.
Do wymiany pieniądza w 1967 r.
nowozelandzkie funty były również walutą Samoa Zachodniego (obecnie
Samoa), będącego do 1962 r. terytorium zależnym od Nowej Zelandii.
Wymiana pieniądza była okazją do wprowadzenia własnej, samoańskiej
waluty.
Stare pieniądze oparte na funcie zostały
wycofane w 1967 r., ale niektóre monety można było przez wiele lat
spotkać w obiegu. Były to monety o nominale 6 pensów (równowartość 5
centów) i 1 florena, czyli 2 szylingów (równowartość 20 centów), miały
one identyczne wymiary i masę, jak ich dziesiętne odpowiedniki. Przed
2006 rokiem w obiegu pojawiały się też prawie identyczne monety
australijskie i singapurskie o niskich nominałach.
Na wielu stronach, w tym na wielu stronach "profesjonalnych"
rynek walutowy forex jest przedstawiany jako giełda. Tymczasem oba
rynki mają mało ze sobą wspólnego. Giełda jest rynkiem scentralizowanym,
regulowanym i nadzorowanym. Forex jest rynkiem OTC (Over The Counter) czyli pozagiełdowym, na którym transakcje odbywają się bezpośrednio pomiędzy uczestnikami (bez pośrednictwa giełdy) w sposób zdecentralizowany i nieregulowany.
Dzięki temu "przejęzyczeniu"
czujność klientów zostaje uśpiona. Myślą, że poziom bezpieczeństwa,
sposób ustalania kursów oraz jasność forexowych reguł jest taka sam jak
na giełdzie. Niestety.
Forex
(ang. Foreign Exchange) - termin najczęściej używany w związku z
międzynarodowym rynkiem walutowym. Forex jest największym rynkiem na
świecie, obroty sięgają około 4,5 bilionów dolarów amerykańskich
dziennie. Jednak jest to wartość obrotu, a nie zaangażowanych środków,
gdyż rynek ten jest bardzo mocno lewarowany. Każdej transakcji może
bowiem odpowiadać jedynie 0,2 proc. wartości kontraktu, zatem gotówka
angażowana w tym przypadku jest 500 razy mniejsza. Gdyby wszystkie
transakcje odbywały się przy takim lewarze, dałoby to kwotę
zaangażowanych środków równą 14 mld dolarów, czyli większą niż obroty na
giełdach papierów wartościowych, gdzie nie występuje dźwignia
finansowa.
Większość obrotów generują foreksowcy, a około 20 proc. stanowi spekulacja funduszy, banków inwestycyjnych i osób prywatnych.
Rynek
ten, co nietypowe, otwarty jest 24 godziny na dobę, od godz. 23 w
niedzielę do godz. 22 w piątek (wg czasu środkowoeuropejskiego).
Największą zaletą jest jego ogromna płynność powodująca, że sprzedaż lub
kupno dowolnej ilości waluty w każdym momencie nie stanowi problemu,
poza przypadkami zleceń zbyt małych (np. poniżej równowartości 100
dol.).
Forex jest rynkiem typu OTC (ang. Over The Counter) -
rynkiem zdecentralizowanym, bez pojedynczej globalnej jednostki
nadzorującej obrót. W Polsce instytucją taką jest Komisja Nadzoru
Finansowego (KNF), a np. w Wielkiej Brytanii Financial Services
Authority (FSA) [1].
Problemy z definicją rynku Forex
Rynek walutowy można podzielić na kilka segmentów:
Interbank
(międzybankowy) - rzeczywisty rynek wymiany walut zarezerwowany tylko
dla dużych instytucji - za walutę x kupujecie walutę y,
walutowe
regulowane rynki terminowe na giełdach otwarte dla uczestników o
odpowiednim statusie majątkowym - przedmiotem obrotu nie są waluty, ale standaryzowane kontrakty terminowe na ich kursy,
cała reszta -
rynki terminowe tworzone przez walutowe firmy maklerskie (Currency
Trading Companies), które umożliwiają grę z nimi samymi według reguł
dyktowanych przez nie same, dwie lub więcej CTC może tworzyć ECN
(electronic communication network - sieć łączności elektronicznej) -
przedmiotem obrotu nie są waluty, ale zazwyczaj lewarowane
niestandardowe kontrakty terminowe na różnice kursowe zwane CFD
(contract for difference).
Problem z definicją polega na tym, że definicja jest "nieostra".
W ścisłym znaczeniu Forex - międzynarodowy rzeczywisty rynek wymiany
walut to rynek międzybankowy - Interbank. Jest to rynek nieregulowany,
zdecentralizowany bez konkretnego miejsca. Banki i duże instytucje
finansowe wymieniają na nim waluty bezpośrednio pomiędzy sobą lub z
wykorzystaniem platformy elektronicznej (EBS, Reuters). Klient
detaliczny do tego rynku nie ma żadnego dostępu tak w sensie handlu jak i
w sensie parametrów. Może jedynie nabyć walutę w okienku bankowym i nie
wie ilu jest jeszcze pośredników pomiędzy "okienkiem", a Interbankiem.
Podmioty wymienione w punkcie trzecim w ogóle nie uczestniczą w Interbanku. Za to pod pojęcie "forex"
upychają najprzeróżniejsze instrumenty pochodne. Jedyne co je łączy z
Interbankiem to oprogramowanie symulujące zdarzenia na Interbanku. Jeżeli
klient nie ma podglądu na Interbank nie ma jak sprawdzić "rzetelności"
wyświetlanych symulacji. Tu broker może spać spokojnie - detalisty nie
stać na bezpośredni terminal interbankowy. Popytajcie w bankach ile to
kosztuje i ile wynosi minimalny "depozyt" wejścia na ten rynek.
Podmioty
wymienione w punkcie trzecim w materiałach reklamowych kierowanych do
klienta detalicznego zwykle skupiają się jedynie na opisie Interbanku -
obroty, płynność, bezpieczeństwo. Starają się stworzyć u potencjalnego
klienta wrażenie, że będzie on uczestniczył w międzynarodowym handlu
walutą. W rzeczywistości jego zlecenie nigdy nie trafi na Interbank.
Podobnie jest z literaturą kierowaną do klienta detalicznego. Praktycznie
w każdej publikacji znajdziecie rozdział poświęcony Interbankowi, ale
zwykle nie ma tam ani słowa o detalicznym forexie. Kompletnie
nic o grze na "walutowych wyścigach".
czy możesz grać bez użycia dźwigni (pozycje 1:1) - na Interbanku nie ma "lewarka" (można handlować w oparciu o przyznany limit - kredyt),
czy broker oferuje inne instrumenty niż walutę - na Interbanku handluje się walutą - nie może być mowy o "bukmacherskiej" ofercie typu "47.235" różnych instrumentów: pary walutowe, akcje, kontrakty, indexy, surowce, ... stan pogody itp.
czy
możesz kupić konkretną walutę (nie parę walutową - kontrakt terminowy
CFD na różnice kursowe) - na Twoim koncie powinna móc się pojawić
konkretna waluta z możliwością jej wypłacenia
Historia Forexu na poziomie detalicznym cz. 1
Trudno powiedzieć kto "na to" wpadł pierwszy. W 1992 roku dwóch rosyjskich imigrantów: Alexsander Mikhlin i Michael Dvartsov powołało do życia firmę "Money Garden".
W 1997 roku firma rozpoczęła oferowanie handlu na Forexie osobom fizycznym z
wykorzystaniem sieci internet. Pomysł zasadzał się na
niskich kosztach - wykorzystaniu sieci internet i oprogramowania
działającego w systemie Windows domowego komputera. Początkowo "odświeżanie" kursów odbywało się raz na minutę. Właściciele dostrzegli "lukę" polegająca na tym, że można zaoferować klientom detalicznym zakłady wzajemne na kursy walut (nie na waluty) o lewarowanej
stawce zakładu. Firma zaoferowała klientom handel kontraktami
terminowymi na kursy walut na rynku pozagiełdowym. W ten sposób "obeszła"
przepisy o obrocie walutą, przepisy o regulowanym obrocie kontraktami
terminowymi oraz przepisy o hazardzie. Firma umożliwiła również
otwieranie na miesiąc kont demo jednocześnie nie kryjąc, że ceny z kont
demo mogą się różnić od cen z kont rzeczywistych o wielkość dozwoloną
prawem (requote, opóźnienia). Firma wyspecjalizowała się w obsłudze
klientów z rynku azjatyckiego w szczególności posługujących się językiem
mandaryńskim. Firma zakończyła działalność detaliczną na rynku Forex 10 września 2010 roku. Wszystkie nieodebrane przez klientów środki
przeszły prawem kaduka na państwo. Nadal działa założony przez nich
portal www.Forexnews.com. Warto wspomnieć, że w październiku 2008 roku firma została przejęta na zasadzie wymiany udziałów przez istniejącą od 1923Grupę Rosenthal Collins
[2] słynną ze sporów z organami nadzoru, które idą w setki przypadków. Żeby
było śmieszniej dyrektor RCG Douglas Kitchen zasiadał jednocześnie w
Radzie Dyrektorów National Futures Association. Przejęcie było
"wymuszone" ponieważ MG nie był w stanie o własnych siłach spełnić
wymogów kapitałowych dla dealerów Forex - minimum 10.000.000$ kapitału
własnego od 31.10.2008.
Trudno powiedzieć kto "na to"
wpadł drugi. W roku 1999 zostaje założona firma Gain Capital w
Bedminster w stanie New Jersey w USA. W 2004 startuje ich platforma
detaliczna forex.com. W tej chwili to praktycznie największy broker
detaliczny.
W 2008 roku w celu wejścia na rynek europejski Gain Capital wspólnie z Rosenthal Collins uruchamiają spółkę w Wielkiej Brytanii Rosenthal Collins GAIN
Capital UK. W tym samym roku firma uruchomiła usługi broker/dealer. W
2009 uruchomiła usługi ECN. W 2010 weszła na NYSE (słabe IPO), skrót GCAP.
W 2011 przejęła forexowy detal Deutsche Banku - dbFX. Co tu gadać. W
tej chwili grupa kapitałowa Gain Capital to potęga [3]. Jeżeli chcecie
uruchomić internetowe forexowe "kasyno" to oni Wam dostarczą
wszystkiego co potrzeba do prowadzenia tego biznesu w formie
"pudełkowej". Chcecie być brokerem, dealerem, ECeNem, a do tego mieć
forexowy program partnerski - nie ma problemu. Jak się chwalą na swojej
stronie dostarczają rozwiązania forexowego handlu online do 140 krajów. No
proszę. Trudno w to uwierzyć, ale detaliczny forex sprowadza się do
zaledwie dwóch firm, które rozdziela Atlantyk? Reszta to "pośredniki"?
Jeśli jednak chcecie zacwaniakować i omijając "pośredników" założyć konto bezpośrednio u nich aby być "bliżej" rynku to przykładowo w 2010 firma "zarobiła" karę 495.000$ od National Futures Association (NFA) za nielegalne praktyki. Na detalicznym forexie trudno o świętych?
Czym się różni kasyno online od kasyna prawdziwego? Ano tym, że w internetowym właściciel najpierw "widzi" co zostało obstawione, a dopiero potem podaje gdzie wpadła kulka.
Z forexowym internetowym automatem jest tak samo. Najpierw kurs poznaje
broker (kwotowanie z Interbanku), a dopiero potem wyświetla Tobie. To się nazywa przewaga świata wirtualnego nad realnym... podobno okazja
czyni... KNF widzi to i nie grzmi? Jak czytacie porównanie forexu do hazardu nie jest chyba całkowicie bezpodstawne. Do porównania: Granica między hazardem, a forexem - spread betting finansowy
Interbank
O Interbanku rynku walutowym najwyższego poziomu (hurtowym) za dużo nie wiadomo - wiadomo "tajemnica bankowa". Raz na 3 lata BIS - Bank Rozrachunków Międzynarodowych rozsyła do wybranych banków zapytania i na tej podstawie sporządza raport.
Na
Interbanku (rynku międzybankowym) bankowi dealerzy wymieniają waluty
między sobą albo w sposób bezpośredni np. John z NY kontaktuje się z
Joan z City albo z wykorzystaniem pośrednictwa platform handlowych z
usług których korzysta ponad 1000 banków na całym świecie. Bank - dealer
walutowy handlujący na własne ryzyko - umieszcza na platformie własne
oferty i czeka na odpowiedź lub odpowiada na oferty innych banków
dealerów widoczne na platformie. Interbank jest rynkiem kierowanym
cenami czyli opiera się na animatorach rynku podających po ile gotowi są
kupować i sprzedawać waluty. Różnica stanowi ich marżę (spread).
Pojawia się prozaiczne pytanie dlaczego banki muszą wymieniać waluty
między sobą? Odpowiedź jest banalna - tak ustalono. Bank nie może
wymienić waluty sam sobie, przykładowo mając złotówki nie może ich od
tak przeliczyć na franki i już.
Handel walutami polega na
jednoczesnym zajęciu pozycji długiej (zakup) na jednej walucie i zajęciu
pozycji krótkiej (sprzedaż) na drugiej walucie. Tego mechanizmu pewnie
doświadczyliście w kantorze. Sprzedajecie jedną walutę w zamian za
nabycie innej waluty lub odwrotnie. Różnica pomiędzy kantorowymi cenami "skupu" i "sprzedaży" stanowi wynagrodzenie kantorowej "platformy wymiany"
czyli marżę (spread). Tym samym marża kantoru jest kosztem
transakcyjnym dla korzystających z pośrednictwa kantoru. Łatwo to
dostrzeżecie jeśli spróbujecie odwrócić wymianę.
Interbank nie
ma określonego miejsca jest zdecentralizowany. Nie jest też regulowany.
Istnieją standardy podyktowane ułatwieniem sobie życia bankowców, ale
nie ma przymusu ich stosowania. Strony mogą domówić inne warunki
wymiany. Chociaż Interbank nie jest traktowany jako rynek regulowany to
za regulację można uznać podawanie przez banki centralne kursów wymiany
na zakończenie handlu w danym dniu czyli cen kasowych (spot).
Przykładowo na stronie NBP nasz bank centralny zamieszcza tabele kursów.
W dłuższym terminie za regulację można też uznać narzucanie stóp
procentowych. W Polsce decyzje o zmianie stóp procentowych podejmuje
Rada Polityki Pieniężnej.
Kto rządzi na Interbanku
Cały międzynarodowy rzeczywisty rynek walutowy kontrolowany jest przez zaledwie kilka banków:
Deutsche Bank 18,06%
UBS AG 11,30%
Barclays Capital 11,08%
Citi 7,69%
Royal Bank of Scotland 6,50%
JPMorgan 6,35%
HSBC 4,55%
Credit Suisse 4,44%
Goldman Sachs 4,28%
Morgan Stanley 2,91%
4 banki amerykańskie, 3 brytyjskie, 2 szwajcarskie, 1 niemiecki Dane z 2010 roku za: euromoney.com
Hierarchizując.
Najszerszym pojęciem jest OTC (ang. Over The Counter) czyli obrót,
który nie idzie za pośrednictwem giełd jest obrotem OTC. Wobec tego
forex jest częścią OTC, a częścią forexu jest Interbank. Interbank
określa się jako najwyższy poziom rynku forex - rynek hurtowy. Niewielkim segmentem
forexu jest to co określa się forexem detalicznym
(retail foreign exchange). To jest to w co jesteście "wkręcani".
Jak działa Forex na poziomie detalicznym
Zasady
działania są praktycznie identyczne jak dla każdej innej kolektury
bukmacherskiej. Broker przykładowo pobiera dane dotyczące notowań
kursów walut na Interbanku od dostawcy danych finansowych
(oprogramowanie brokera ma już zwykle zaimplementowaną listę dostawców -
wystarczy zawrzeć umowę i podłączyć). Następnie tak otrzymane notowania
"koryguje" o własne "widzimisię" (opcje są zawarte w
oprogramowaniu) i wyświetla klientom, którzy na tej podstawie obstawiają
przyszłe kursy zakładając się o nie z brokerem. Drugą stroną transakcji
jest broker. Zlecenia i pieniądze klientów nie wychodzą poza brokera.
Klienci nie kupują żadnych walut, a jedynie "kupują"
matematyczny algorytm obliczający zmiany na ich rachunku w zależności od
zmiany "wyświetlanych" notowań i upływu czasu. Wszystko rozgrywa się w
komputerach brokera. Na dobrą sprawę w tym czasie pieniądze klientów
broker może lokować w banku na oprocentowanym koncie. Wystarczy że
będzie obsługiwał jedynie bieżące saldo wpłat i wypłat.
W
przypadku wyścigów konnych bukmacher będzie Wam w kolekturze na ekranie
telewizora wyświetlał przebieg gonitwy. We wszystkich kolekturach
przyjmujących zakłady na wyścigi konne obraz na monitorach będzie taki
sam. Wyniki gonitw będzie można łatwo sprawdzić i będą one
jednoznaczne.
W przypadku kolektury forexowej tak prosto nie
jest. Tutaj też na monitorze komputera broker wyświetla przebieg
walutowej gonitwy. Jednak na rzeczywistym rynku walutowym
nie ma jednolitego kursu, tym samym nie ma możliwości jego
jednoznacznego "sprawdzenia". Nie ma jednego centralnego
punktu, do którego spływają wszystkie zlecenia i na tej podstawie
ustalane są kursy - nie jest to rynek kierowany zleceniami tylko cenami. Podmioty na
Interbanku mogą handlować w tym samym czasie po różnych kursach, mogą w
tym samym czasie oferować różnym klientom różne kursy i zawierać w tym
samym czasie transakcje po różnych kursach z różnymi klientami
jednocześnie nie ma przymusu ujawniania wszystkich transakcji.
Wobec powyższego notowania kursów walutowych "transmitowane" na
detalicznym forexie mogą się od siebie różnić w zależności od źródła
danych - dostawcy danych finansowych. Nic też nie stoi na przeszkodzie
aby broker miał własny kurs (jednoczesne kwotowanie cen kupna i sprzedaży) niekoniecznie zgodny z dostawcą (korzystanie
z uprawnień animatora rynku - market maker - dostawcy płynności). Nie ma też przeszkód technicznych, aby
każdemu klientowi indywidualnie broker wyświetlał notowania (dealing
desk). Oczywiście ma to tylko sens w odniesieniu do klientów "zagrażających" interesom brokera.
Przekładając to na wyścigi konne - jeden broker może "wyświetlać",
że wygrał koń z numerem 3, a inny, że koń z numerem 4 i obaj będą mieli
racje. Na forexie nie ma przymusu zawierania transakcji - na naszą
ofertę, ktoś musi chcieć odpowiedzieć w tym przypadku broker. Broker
może odpowiedzieć na nasza ofertę po kursie x, a na inną ofertę po
kursie y. Na klasycznej giełdzie mamy kurs jednolity uzyskany przez
odpowiednie ułożenie zleceń (kolejkowanie). Wszyscy zawierają transakcję
po jednakowym kursie obowiązującym w danej chwili. Nie można sobie
wybrać klienta, zlecenia są realizowane zgodnie z kolejką. Na forexie
broker może "opóźnić" wykonanie zlecenia lub odmówić jego
wykonania proponując inną cenę (rekwotowanie). Zlecenie złożone wcześniej może zostać wykonane później niż
zlecenie złożone później.
Forex - rodzaj bazaru
Jak
z tego wynika Forex działa jak klasyczny bazar. Handel odbywa się w
sposób rozproszony i zależny od woli stron. Na jednym stoisku może być
cena x, a na innym w tym samym czasie cena y. Na tym samym stoisku w "detalu" może być cena z, a w "hurcie"
cena w - można zawierać transakcje po różnych cenach w tym samym
czasie. Jak kogoś lubimy możemy mu zaoferować jeszcze inną cenę, a jak
kogoś nie lubimy możemy odmówić mu zwarcia transakcji zmieniając cenę i jest ok. Nie ma
praktycznie nadzoru bo obrót realizowany jest bez udziału instytucji
trzecich. Gwarancją wykonania jest dobra wola stron - w naszym przypadku
dobra wola brokera bo po jego stronie leży kontrola tak nad "towarem" jak i pieniędzmi. W przypadku rzeczywistego bądź "taktycznego" bankructwa brokera jest po pieniądzach.
W przypadku giełdy mamy do czynienia z bazarem regulowanym. Tak "towar" jak i pieniądze składane są do "depozytu"
instytucji trzecich w celu zagwarantowania stronom wykonania transakcji
zgodnie z przyjętymi zasadami obrotu - np. depozyt papierów
wartościowych, izba rozliczeniowa. Wszystkie oferty kupna i sprzedaży z
całego bazaru gromadzone są w jednym miejscu i na ich podstawie ustalana
jest cena przez podmiot trzeci - giełdę. Ustalony kurs obowiązuje
wszystkich - na wszystkich "stoiskach" cena jest taka sama.
Strony nie znają drugiej strony transakcji. Nawet w przypadku bankructwa
istnieją fundusze gwarancyjne pozwalające odzyskać jeśli nie wszystkie
to chociaż część pieniędzy.
Małe podsumowanie
Z
jednej strony mamy rzeczywisty handel walutami - Interbank - z rąk do
rąk przechodzą prawdziwe pieniądze. Jest to zdecentralizowany rynek
pozagiełdowy - OTC (Over The Counter) - nie posiadający instytucji
nadzorującej. Transakcje odbywają się bezpośrednio pomiędzy uczestnikami
rynku, bez pośrednictwa podmiotu trzeciego - giełdy papierów
wartościowych. Ceny są wypadkową negocjacji pomiędzy stronami - rynek
kierowany cenami. Nie ma jednolitej ceny i nie ma jednolitych standardów
handlu - w tym samym czasie mogą być zawierane transakcje po różnych
cenach i na różnych warunkach (regulaminach). Krótko mówiąc taki wielki międzynarodowy
walutowy bazar.
Z drugiej strony mamy detaliczny forex czyli
zwyczajne zakłady bukmacherskie. Nie ma tu miejsca żaden handel
walutami, a jedynie ma miejsce przyjmowanie zakładów o to o ile zmienią
się kursy walutowe na Interbanku w przyszłości. Trudno tu mówić o jakiś
negocjacjach cenowych - warunki dyktuje broker (nie ma rynkowej gry popytu i
podaży). Każdy broker może oferować swoje ceny i swoje standardy
przyjmowania zakładów w postaci terminowych instrumentów pochodnych. Wynik
finansowy identycznego zakładu u różnych brokerów może być różny.
Oferty
brokerów detalicznych nakierowane są głównie na ludzi marzących o
szybkiej i wielkiej forsie z niczego (bez pracy). Iluzja zasadza się na
udostępnionej przez brokera możliwości gry w oparciu o depozyt
zabezpieczający zwanej "lewarkiem". Graczowi wmawia się, że dzięki depozytowi zabezpieczającemu będzie mógł kontrolować
setki tysięcy czy miliony waluty bazowej i dzięki temu zarobi krocie. W
rzeczywistości gracz niczego nie kontroluje bo za jego pieniądze nic
nie jest kupowane, a same kursy narzucane są z góry. Wpłacony depozyt
zabezpieczający jest odpowiednikiem kuponu w grach liczbowych -
wykupione prawo do marzeń o wielkiej forsie - albo "trafi" albo MC (margin call - wezwanie do uzupełnienia depozytu). Na rachunku u brokera nie pojawiają się żadne waluty i żadnych nie da się wypłacić.
Normalny człowiek może tylko pomarzyć o handlu walutą na interbanku - nie ma milionów dolarów. A na detalicznym forexie każdy "goło[pip...]c"
może poczuć się sułtanem walutowym. Ku uciesze brokera bo broker wie,
że nawet niewielka niekorzystna zmiana kursu wyrzuci
niedokapitalizowanego hazardzistę na MC i cała kasa trafi do kieszeni
brokera. Nawet nie musi się zbytnio wysilać.
Krótko mówiąc bazar
nierzeczywisty nałożony na bazar rzeczywisty. Bazar do kwadratu? O ile
Interbank można porównać do targowiska gdzie przykładowo kupuje się i
sprzedaje owies o tyle detaliczny forex to podglądanie cen na targowisku
zza płotu i zakładanie się na tej podstawie o przyszłe ceny owsa.
... tej nocy Twój (Forex) nie śpi ...
DJ Shevtsov & DJ Miller - ТВОЙ ГОРОД НЕ СПИТ (ВИДЕО)
spokowodza Grudzień 10, 2012, 09:54:14 am ------
Bardzo dziękuję za wyjaśnienia.
Czy należy to zatem rozumieć tak,
że masowe transakcje zawierane przez klientów różnych biur brokerskich
na świecie nie mają absolutnie żadnego wpływu na notowania kursów? A
może tylko w Polsce to tak działa ?
Pozdrawiam
Grudzień 10, 2012, 09:45:19 pm ------
Hym... ... jeżeli przykładowo założymy się między sobą o kurs WIG20
to... ten zakład nie będzie miał żadnego wpływu na jutrzejszy kurs WIG20
bo nie będzie brał udziału w jego ustalaniu. Co innego jednak jak
zechcesz "pomóc" szczęściu i złożysz jednocześnie zlecenie na
giełdę w celu "przepchnięcia" kursu w obstawionym w zakładzie kierunku.
Nasz zakład nadal nie będzie miał bezpośredniego wpływu na ustalenie
kursu WIG20 jednak pośredni już tak. Jeżeli nie jesteś w stanie dokonać
takiej manipulacji w stosunku do WIG20 to tym bardziej nie masz szans na
fx. Jeśli założysz się z brokerem o przyszły kurs waluty to zadziała to
tak samo. Polska tu nie ma nic do rzeczy, możesz mieć konto gdzie
chcesz. Potem lecisz po bankach i wykupujesz walutę... powodzenia w
ustalaniu kursu. Jak brokerzy ustalają kursy walut i nie tylko na detalicznym forexie?
Na
podstawie reklam pewne nadzieje wiążą klienci detaliczni z technologią
ECN, ale co z tego wyjdzie? Czy banki będą dostatecznie zainteresowane
wpuszczeniem drobnicy na walutowe salony? Przykładowo 13 maja 2011 z
rynku detalicznego fx wycofał się Bank Niemiec
(działał jako white label FXCM). Pewne zasługi w tym
względzie ma również znany w Polsce SaxoBank (wcześniej Midas). Zdaje
się polscy niebankowi brokerzy działają jako jego white label (broker działa pod własną marką, ale w rzeczywistości dolicza swoją marżę, a transakcje rozlicza SaxoBank - dostawca płynności).
Smutna prawda jest taka, że w modelu ECN
detalista nadal nie kupuje żadnych walut, a jedynie zakłada się o ich
przyszły kurs. I to z kim, nadal z brokerem. Dopiero broker wychodzi na
ECN handlując na platformie na własne ryzyko. O ile sytuacja brokera
poprawia się - możliwość zabezpieczania przyjętych od klientów pozycji
na zewnątrz (arbitraż) o tyle sytuacja klienta pozostaje praktycznie bez zmian.
Zdany jest na brokera. Z kolei technologią DMA (direct market access)
nie są zainteresowani sami brokerzy ponieważ umożliwia eliminację pośrednictwa brokera.
Po
pierwsze trzeba pamiętać, że obrót walutą podlega wszędzie silnej
kontroli co tłumaczy się koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa
systemu finansowego danego kraju. Trudno liczyć na pełne otwarcie. Po
drugie wysiłek polityczny idzie w kierunku wprowadzenia "jednej waluty"
czyli w stronę przeciwną. Być może detaliczny fx nigdy nie przekroczy
pewnego poziomu i pozostanie folklorem jak gra w trzy karty - wzrośnie,
spadnie, nie zmieni się. A po trzecie forexowy detaliczny ECN nadal nie
posiada połączenia z Interbankiem czyli nie bierze udziału w
rzeczywistym handlu walutami.
Ponieważ
nie macie gwarancji (ja też), że to wszystko co wyżej jest prawdą po
prostu zapytajcie swojego brokera o to czy posiada licencję na
prowadzenie kantoru (na handel walutą). Jeśli rzeczywiście handluje
walutą musi takową mieć. No i nie zapomnijcie zagadnąć o licencję na prowadzenie biura maklerskiego w Polsce (składka dla KNF).
______________________________
[1] Warto porównać zamieszczoną definicję forexu z roku 2011 z aktualną. Mimo upływu 10 lat (2021) "definicja" to nadal wprowadzający w błąd zlepek opisu rynku międzybankowego i detalicznego forexu. Znacznie lepiej hierarchizuje rynek forex angielska Wikipedia. Detaliczny forex opisany jest pod oddzielnym hasłem: Retail foreign exchange trading.
[2] W grudniu 2018 roku Rosenthal Collins Group został przejęty przez Marex Spectron. Marka została zachowana jako oddział MS.
[3] W lutym 2020 roku Gain Capital został przejęty za około 236 milionów dolarów przez INTL FCStone (od lipca 2020 zmiana marki na StoneX). Marka Gain Capital została zachowana jako część grupy StoneX (NASDAQ:SNEX).
Teoria stworzona w latach 30. XX wieku przez amerykańskiego księgowego Ralpha Elliotta (1871-1948), który próbował uwzględnić aspekt psychologiczny w zachowaniu uczestników rynku. Teoria fal Elliota jest przede wszystkim analizą ruchów rynku akcji w kontekście psychologii tłumu. Według tej teorii każda decyzja podejmowana na rynku jest wynikiem pewnej informacji, decyzja ta staje się jednocześnie źródłem informacji dla kolejnych działań.
Historia
Pierwszą publikacją dotyczącą teorii fal była książka „The Wave Principle”, której autorem był Charles J. Collins. Monografia została utworzona na podstawie tekstu otrzymanego od Ralpha Elliotta. W 1939 pojawiły się serie artykułów publikowanych w „Financial World” autorstwa Elliotta dotycząca jego teorii. Elliott twierdził, że jego teoria fal stanowi niezbędne uzupełnienie do teorii Dowa.
Elliott w 1946 napisał swoją ostatnią i najważniejszą pracę dotyczącą teorii fal noszącą tytuł „Nature's Law – The Secret of the Universe”.
Według teorii fal Elliotta ceny akcji zmieniają się zgodnie z cyklami bazującymi na ciągu składającym się z liczb Fibonacciego: 0, 1, 1, 2, 3, 5, 8, 13, 21, 34, 55 itd., które są matematyczną podstawą teorii Elliotta.
Podstawowe elementy tej teorii to kształt, proporcje i czas. Określenie formacji fali jest najważniejsze, następnie jej proporcji dzięki czemu można określić zasięg ruchu cen, a następnie relacji w czasie, która służy do potwierdzenia wcześniejszych.
Zgodnie z tą teorią rynek porusza się według ściśle określonej liczby szczytów i dołków. Przykładowy wzrost wymaga pięciu fal, aby osiągnąć szczyt, podczas gdy spadek wymaga zaledwie trzech fal, tak jak pokazane jest to na rysunku. Cały cykl składa się z 8 fal, 5 fal wzrostowych oznaczonych cyframi od 1 do 5 oraz z 3 fal spadkowych oznaczonych literami A, B, C. W głównym trendzie fale 1, 3, 5 są falami impulsu, każda z tych fal składa się z sekwencji 5 fal wzrostowych, natomiast fale 2 i 4 są falami korygującymi, każda z nich składa się z 3 fal korekty. Każda fala składa się z fal niższego poziomu będąc jednocześnie elementem fal wyższego poziomu. W celu określenia zasięgu fal stosuje się proporcje Fibonacciego.
Teoria fal Elliotta sprawdza się najlepiej na rynkach, które mają najwięcej uczestników [1].
Po pierwszej części "Wstęp do Teorii Fal Elliott'a" zapraszamy do kolejnego filmu poświęconego tej samej tematyce. Film ten również został przygotowany przez p. Pawła Śliwę.